100
lat temu wiosłem, dziś motorem, na rowerze, w kajaku, na skuterze,
przecinanie tafli wody jest tu możliwe w każdej konfiguracji. Powracam
na plażę miejską, leniwie rozpoczynam spacer wzdłuż brzegu i
fotografuję, bo lubię, a co. Olsztyn, jezioro Ukiel vel Krzywe, jedno z 15. jezior w grodzie nad Łyną.
Biedne
te łabędzie bo nieme, ale za to syczą głośno. Młodziaki jeszcze
niewinne, mało ostrożne, ciekawskie. Jednak nie dajcie się zmylić,
samiec osiąga ciężar do 11 kg, będąc jednym z najcięższych ptaków
latających. Para łabędzi łączy się ze sobą na całe życie.
Plażing po olsztyńsku. Można tu lewitować, chodzić po linie, jeździć na rowerze, wypożyczyć nartorolki, a może nawet doświadczyć bilokacji jak pewni posłowie, kto wie.
Jak
spojrzycie w okna na czwartym zdjęciu w dół, to zobaczycie odbijające
się żółte bloki przy ulicy Jeziornej. Kiedyś pomieszkiwałem w jednym z
nich i wierzcie mi, rzut beretem do wody ma naprawdę wiele zalet. Bo to i
lekki trunek można było wypić na molo i z dziewczyną posiedzieć o
zachodzie słońca, a starsi to wszystko mieli na balkonie. Ktoś, kto
zaplanował te trzy wieżowce przy jeziorze, musiał być naprawdę
wspaniałym człowiekiem, pełnym ułańskiej fantazji.
A może było zupełnie inaczej:
Ten dom damy tu, a ten tu...
– A co to są te tu?
– To są spółdzielcze punktowce, panie dyrektorze.
– Aha. To damy tu.
– A to?
– To jest jezioro.
– A, jezioro? To przeniesiemy tu...
Wyobraźcie sobie, że latem jest tu naprawdę gorąco, a ludzie zrzucają z siebie okrycie i leniuchują jak foki. Co bardziej wymuskani spacerują niespiesznie wzdłuż brzegu. Wtedy wypożyczam kajak i uciekam w najdalsze zakątki jeziora.
Komentarze
Prześlij komentarz